Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

Rozmyślania po północy

 Nie boję się bezsennych nocy - mogę zadeklarować za Józefem Henem. Tak jak nie boję się długich podróży, godzin "lotniskowych", nawet kolejek do lekarza (acz to już właściwie nie zachodzi). Nie boję się, bo każda wymuszona czy tylko sugerowana bezczynność ruchowa to możliwość czytania bez wyrzutów sumienia, że trzeba coś zrobić. Nie mogłam spać, więc czytałam - Hena, a jakże, gwiazdkowy prezent - "Bez strachu. Dziennik współczesny". To, że czytam Hena, zawdzięczam R., zaczęło się od "Mój przyjaciel król". I, po prawdzie, nie wiem, jak mogłam tak długo go nie czytać. Zapiski "dziennikowe" czyta się szybko, bo są bardzo wciągające. Za szybko, obiecuję sobie, że będę dawkować, po jednym dziennie, ale nie dotrzymuję słówa. Pisze on o tak interesujących ludziach, że co rusz sięgam po tablet i sprawdzam, szukam, konfrontuję. Wczoraj Marian Eile - Hen pisze, że spotykał się z nim w Paryżu, gdzie Eile znalazł się po 1968, że pamięta spotkania, rozmowy,

Bliżej

w sensie skutków ubocznych - R. stracił pracę. W poniedziałek otrzyma wypowiedzenie i alternatywę w postaci porozumienia stron. To drugie zapewne z rekompensatą i pewnie będzie to korzystniejsze rozwiązanie. Spodziewał się tego, a jednak... I on, i ja po cichu liczyliśmy, że do tego nie dojdzie. Nie wiem co dalej, on też nie, chociaż się trzyma. Zazwyczaj dzwonimy do siebie w niedzielę, tym razem, korzystając z malutkiego pretekstu zadzwoniłam w sobotę, bo liczyłam, że coś już wie. Tyle dobrego, że nie ma na głowie kredytu ani nie musi wynajmować mieszkania. 

Blisko

We wtorek 22 grudnia byłam na u P. masażu, rozmawialiśmy o świętach, oni mieli mieli zaplanowane święta na miejscu, z jego rodziną, dość rozległą, ale ktoś zachorował, ktoś na kwarantannie, i nic z bogatych planów nie wyszło. Zażartowałem, ze w domu przynajmniej będą bezpieczni, a on, ze M. (żona) sobie tego nie wyobraża, bo u niej w rodzinie zawsze były tłumne święta, szczególnie wigilie, wiec pojadą do jej siostry - Mrągowo czy okolice. Po świętach zadzwonił, że się we wtorek nie spotkamy, bo on się kiepsko czuje, gardło, jakieś przeziębienie. 4 stycznia zadzwonił i powiedział, że niestety.... nie robił testu, ale to raczej koronka... Pewnie złapał u rodziny albo w podróży, bo oni z racji pewnych okoliczności samochodem się nie przemieszczają. Ja się z nim widziałam więcej niż 14 dni temu, wiec chyba mogę się czuć bezpieczna? Wczoraj silne przeziębienie, zapewne po wtorkowym spacerze w silnym wietrze i siekącym deszczu (było  super!), dziś już dobrze