Posty

Wyświetlanie postów z maja 4, 2021

Majówka

Obraz
Pogoda była koszmarna. Ja nie jestem meteopatką, rzadko narzekam na pogodę – no chyba że na upały – ale to, co działo się u nas przez ostatnie kilka dni było naprawdę mocnym uderzeniem. Jeszcze w piątek udało się podreptać, w sobotę też, choć już było bardzo zimno (ale słonecznie), w niedzielę nawet nie została podjęta próba, w poniedziałek owszem – zaplanowana trasa po sopockich lasach, jednak zaraz na jej początku zaatakował nas ciężki grad, więc się poddaliśmy. Sam grad nie jest niczym przerażającym, ale M. był stanowczo za lekko ubrany i bez kaptura, a ja miałam kiepskie buty jak na błoto, które natychmiast się ładnie umięsiło dookoła. Mając świadomość moich skłonności po poślizgnięć, wolałam nie ryzykować i wróciliśmy do domu. Gdzie grzecznie czekały książeczki i bakłażany.   O książeczkach innym razem, dziś o bakłażanie. W końcu zrobiłam parmigianę! To obłędne danie jadłam po raz pierwszy chyba w Pawii, w każdym razie dość późno w procesie moich italskich wypraw. Potem zawsze,