Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2021

Codzienność ujarzmiona

Może z tym ujarzmieniem to przesada, ale: zdejmowanie kamienia z uzębienia w poniedziałek, przegląd u zubnego wracza w czwartek (i raczej będzie ciąg dalszy), kontrolne USG 15 marca, z mammografią i kontrolą u dr. R. jeszcze poczekam, prace ręczne wykonane, w procesie pracy nad zleceniami piłka jest nie po mojej stronie, czyli na razie swoje zrobiłam.  To nie było proste zlecenie i przysporzyło mi sporo stresu. Praca doktorska jeszcze przed akceptacją promotora, czyli najpierw czytam ja, potem promotor, uff. Pochylałam się już nad doktoratami, ale zawsze po obronie, przygotowując je do publikacji. W tym wypadku autorka od wielu lat w Niemczech, tam kończyła studia, teraz robi w Polsce doktorat, a jej pisemny polski jest, oględnie mówiąc, taki sobie (co zrozumiałe), stąd konieczność nadania temu formy poprawnej językowo przed przekazaniem promotorowi. Długo wahałam się, czy w ogóle się tego podejmować, ale autorka, którą poznałam pod koniec lat 90. (acz kontaktów nie utrzymywałyśmy żadn

Czuły narrator - czytanie

Czytam. Dużo, od zawsze, wszędzie, na wszystkich nośnikach. Doceniam papier, ale też wygodę czytnika czy "wielowymiarowość" tabletu. Jak zdarzy mi się czekać trochę w kolejce do kasy, to czytam na telefonie. Czytam trochę prasy i różne książki. Zawsze na stole leży coś z poezji - teraz ukochany Kawafis w nowym przekładzie Antoniego Libery równolegle z ikonicznym już przekładem Kubiaka, poza tym proza oraz non-fiction, w tym w sporej dawce tzw. nature writing . Dobrej literatury non-fiction jest multum, niestety brakuje mi dobrej prozy, dobrej historii. Moje otoczenie koleżeńskie czyta głownie to właśnie, często słyszę, że nie, proza w sensie powieść, to już nie, bo wspomnienia, bo reportaże, bo podróże, bo biografie, a ja tęsknię za dobrą powieścią, w której się można zaczytać, jak w dzieciństwie, całą noc na przykład - a czytało się całe noce, z latarką pod kołdrą i rano szło  się   do szkoły/na zajęcia, szło się pozostając myślami, a gdzie tam myślami!, całą sobą pozostając

Szczepionka

M. zaszczepiony AZ, w ramach kontyngentu nauczycielskiego. Reakcja poszczepienna umiarkowana (jak lekka grypa), druga dawka w maju.  Nie żebym coś miała przeciwko szczepionce, jak przyjdzie moja kolej, to bez wahania się zaszczepię, ale nie ma u mnie entuzjazmu. I nie było go od początku, kiedy w mediach - polskich, europejskich i światowych - głośno było o nadziei, trumfie nauki i człowieka, rychłym nadejściu wyczekiwanego powrotu do tzw. normalności. Uważałam, że "normalność", w jakiej żyliśmy jeszcze niedawno, była nienormalna, więc nie podzielałam tej powszechnej tęsknoty. Bo nienormalna (i niemoralna) jest przemysłowa hodowla zwierząt (to są wirusy odzwierzęce, nie tylko korona teraz, ale sars 1, mers, ptasia grypa, szalone krowy i pomór świń), bezmyślne i okrutne ich dręczenie, bynajmniej nie z konieczności, głodu, choroby, ale dla zaspokojenia obrzydliwego obżarstwa (tanio! tanio! trzy za pięć! osiem w cenie trzech! u nas jeszcze taniej!!), bo nienormalna jest eksploat

Czuły narrator - życie/świat/natura

Obraz
Przeczytałam już jakiś czas temu, a cały czas mi się tłucze po głowie. Może, jak coś napiszę, to się przestanie tłuc? Bardzo to dla mnie ważna lektura, miejscami nawet bolesna.  Nie podzielę się tu, nawet jeśli tylko sama ze sobą, wszystkimi refleksjami - to zresztą mogłoby się skończyć przepisaniem i skomentowaniem niemal całej książki [pamiętam jak kiedyś na studiach, ucząc się do polskiego średniowiecza, robiłam notatki z tzw. malej gotyckiej Janusza Kębłowskiego, na koniec stwierdziłam, że prawie przepisałam całą książkę, a jeszcze śmieszniej się zrobiło, jak okazało się, że koleżanka E. zrobiła dokładnie to samo!], co oczywiście nie ma sensu. Pisze noblistka: "Sądzę, ze grzechem, za który zostaliśmy wygnani z raju, nie były ani seks, ani nieposłuszeństwo, ani nawet poznanie boskich tajemnic, lecz właśnie uznanie siebie za coś oddzielonego od reszty świata, pojedynczego i monolitycznego. Odmówiliśmy uczestnictwa w relacjach." Odmówiliśmy uczestnictwa w relacjach.    I dal

Spacer morski

Obraz
Ze Stogów czerwonym szlakiem do Górek Zachodnich, wiatr, fale, markaczki i lodówki, głowa czysta, oczy napasione, nogi zmęczone - tak być powinno!

Wrrr...

Najpierw sen - koszmarny, realistyczny. Chciałam być niewidzialna, oddalić się, usunąć, schować, potem stawiłam czoła, krzyk, gniew, które spotkały się z lekceważeniem drugiej strony, pobłażliwym uśmieszkiem. Wróciła trauma sprzed lat, co do której byłam pewna, że ją przepracowałam, że to zamknięte... Jak dziwna jest ludzka psychika.  Potem zegarek - stanął na dobre. Jakiś czas temu oddałam go do naprawy. Zegarek nie jest taki całkiem no name, ale ma już swoje lata. Zegarmistrz powiedział, że trzeba wymienić mechanizm na nowy. Ok, trzy stówki poszły. Po czasie krótkim zaczął zachodzić wilgocią... Nie będę ciągnęła tej story, powiem tylko, że staram się być ekologiczna, a ponadto reagować na apele, żeby dać zarobić rzemieślnikom, małym zakładom naprawczym, ale jak dotąd moje doświadczenia są tylko negatywne. Trzeba kupić nowy zegarek, Nie musi to być (i nie będzie) Rolex, no ale jednak jakiś prawdziwy zegarek muszę mieć. Gdzie się kupuje zegarki?  Nie mogę podjąć pewnych oczywistych i p

Spacer leśny

Obraz
 z B. Było cudownie, magicznie, biało, pusto, zachwycająco. Brnęłyśmy miejscami przez wysoki, kopny śnieg, zapadałyśmy się w zaspach. Kupa śmiechu w śniegu, ale i bardzo, ale to bardzo poważna rozmowa. Z B. jest tak, że jak ona zaczyna, to ja od razu wiem, co ja na to, i musze się pilnować, żeby - po pierwsze - poczekać, aż ona skończy, po drugie - swoją opinię ubrać w łagodne szatki, żeby nie pojechać za ostro. Ale w trakcie rozmowy, pytania, zastanawiania się, zmieniam zdanie - a może to ona ma rację? Nie, racja to złe słowo - może to jej punkt widzenia jest właściwszy niż mój?  Popołudniu zadzwonił mój zaprzyjaźniony artysta, JM. W maju będzie miał wystawę, prosił o tekst do "książki" (zauważyłam, że teraz cool jest mówić "książka" zamiast "katalog wystawy", może i słusznie, bo w przypadku takich wystaw nie są to katalogi we właściwym tego słowa znaczeniu). Nie zgodziłam się, bo już nie piszę, zostawiłam sobiee redakcje, korekty, sczytywanie, ale pisać

Projekt - Mieszkanie

Obraz
Targają mną wątpliwości.  Projekt mieszkanie się rozwija. Jest już nawet zakontraktowana pani architekt do planowania, rozkładania, doradzania i (najważniejsze) wykonania. Pani architekt jest bardzo sympatyczna, ale nie wydaje się zbyt koncepcyjna -- może to i dobrze? W obecnym mieszkaniu wszystko wymyśliłam sama i wszystko się sprawdza. Ważne, żeby to zorganizowała.  M. jest bardzo zaangażowany, co rusz to wymyśla nowe rozwiązania, a ja, mimo że od czasu do czasu napomykam, że mam wątpliwości co do całości, to coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że gdybym się wycofała, to M. byłby bardzo zawiedziony. Nie chcę mu robić przykrości, ale to moje życie - on musi zmienić mieszkanie, bo jego jest beznadziejne, a moje wręcz przeciwnie - czym więcej o tym myślę, tym bardziej przekonuję się, że jest niemal doskonałe. Jedyne, czego mu brak, to winda. Jest to brak poważny - dziś jeszcze wchodzę na trzecie piętro bez problemu, ale lepiej już było, a niewielka choćby kontuzja w każdej chwili może mn