Spacerowicz

Zdarzyło się już jakiś czas temu, pod koniec marca. Było słonecznie, ale chłodno – piękna pogoda na spacer malowniczym szlakiem czerwonym ze Stogów do Górek Zachodnich. Było pustawo – to, oprócz uroków przyrody i atrakcji czerwonego Szlaku Fortyfikacji Nadmorskich, wielka zaleta tej trasy. Nawet w weekendowe dni nie ma tam tłumów, przy słonecznej pogodzie większość skupia się na plaży, a leśna droga zaprasza pozostałych – a co dopiero w dzień powszedni wczesnym popołudniem. Maszerowałyśmy z B. gadając, śmiejąc się, opowiadając sobie co nowego, a co starego, aż tu nagle – nie chciałam wierzyć własnym oczom – zaprezentował nam się uroczy łoszak! W ogóle się nas nie obawiał, szczerze mówiąc w zasadzie nie zwrócił na nas uwagi.

 


Mama pożywiała się trochę głębiej w lesie. Jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym, współspacerowiczem, który migał nam od czasu do czasu, był pan w czerwonej kurtce. Udało mi się uchwycić, jak mijają się wzajemnie z łoszakiem, i tylko jeden z nich wydaje się być tym spotkaniem zdziwiony😊 



Panu zdjęcia wysłałam (bo potem wymieniliśmy, oprócz ochów i achów, także numery telefonów w tym właśnie celu), a tu pozwalam sobie zamieścić, ponieważ nie widać jego twarzy. To był uroczy spacer, z tak wspaniałym, niespodziewanym finałem!


Komentarze

  1. No wiesz co, niesamowite! Oczywiście mówię to jako mieszczuch, ale to chyba dla każdego byłoby przeżycie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba bym się bała tak z nim minąć, jak ten pan.
    Ale zdjęcie wymiata 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to był „maluszek”, mama w głębi to był dopiero gabaryt! Ten pan był tak zaskoczony, ze, jak nam potem mówił, zapomniał się zatrzymać

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wakacje

Podwójne 500

Cortona