Poranek z niespodzianką
Rano po śniadaniu kawa - włączam ekspres, kawa zaczyna się sączyć, czekam na najprzyjemniejszy moment dnia, czyli pierwszy łyk kawy, a tu bach - wysiadł prąd! Sprawdziłam, ze to nie u mnie i czekam. Po 10 minutach elektryka wróciła i znowu włączam ekspres, kawa znowu się mieli, zaczyna się sączyć - i bach, to samo! No szlag, myślałam, ze z wściekłości się rozpęknę. Klnąc poszłam do Żabki po kawę, jak wróciłam prąd jest, ale nie wiem, co z tym ekspresem - przecież on ma tam już pełno namielonej kawy, a nie można zrobić kawy bez mielenia. To może teraz on się rozpęknie?
Anyway - dobrze, ze jest taka Żabka pod bokiem. Kawa nie była rewelacyjna, ale dała się wypić, zwłaszcza jak człowiek na porannym głodzie kofeinowym ☕️. Acha - i w końcu miałam okazję spożytkować te moje jakieś tak zabkowe punkty.
Rzadko pijam kawę, więc maszyna w postaci ekspresu mi niepotrzebna, używam włoskiej caffettiery - musiałoby zabraknąć gazu, żebym nie mogła jej użyć 😄 A to się jeszcze nigdy nie zdarzyło...
OdpowiedzUsuńAle rozumiem złość!
Ja nie mam gazu :-(( Z pomocą gazu mogłabym taką przez flirt zaparzyć, a tak - dupcia bladcia!
UsuńNo, ja nieraz pod tym kątem myślę o domu mojego brata - wszystko tam jest na prąd i gdyby coś, to nie wiem, czy dałoby się w ogóle ręcznie jakoś bramę otworzyć, żeby wyjść 😂
UsuńI co z ekspresem? Namielil dwa razy, potem pewnie trzeci i z tego wszystkiego zaparzył Ci kawę?
OdpowiedzUsuńSpoko - okazało się, że on przed mieleniem kolejnej porcji wyrzuca do fusów to zmielone, co nie zostało zużyte. Tak że zmarnowały się dwie porcje kawy, ale ekspresiak ok :-))
Usuń