w toku. Przyjechaliśmy w sobotę, jak zwykle tam gdzie zawsze. Trafiliśmy jak śliwka w gorący kompot, potem przeżyliśmy dwa dni burzowo-ulewne, raz zmoczyło nas to tzw. suchej nitki. Teraz ma być znowu ciepło, może nawet bardzo, ale poranek jest rześki, nie narzekam. Niczego specjalnego jeszcze nie doświadczyliśmy, bo na początek rzuciliśmy się na poszukiwanie sklepów z wyposażeniem wnętrz - lampy, firany, lustra... Nawet odwiedziliśmy Outlet Village, gdzie zakupiłam firankę, znaczy – zapłaciłam, do odebrania w środę. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam – 125 €, jest ładna, ale czy będzie dobrze wyglądała? czy nie jest za gęsta? Poza tym n ic, naprawdę, nie ma na czy oka zawiesić, nie wiem, może n ie umiemy znaleźć właściwych sklepów. Wczoraj cały dzień pod Perugią, mieliśmy w palnie jeszcze jedno miejsce, ale M powiedział, że nie, że dość, może trzeba przestać szukać, to coś fajnego samo się znajdzie. Za to pchli targ w tym roku udany – kupiłam dzbanek, torbę, stojak na parasole ...
Kabaczek czy cukinia to chyba podobne.
OdpowiedzUsuńLeczo. Albo coś w stylu bigos. Albo w grube plastry i na grilla. Albo placki. Albo w plastry i na patelnie.
Dzięki - zrobiłam zapiekane w sosie pomidorowym, tzn wczoraj obsmażyłam na patelni grillowej i zrobiłam sos, dziś będzie kontynuacja
OdpowiedzUsuńPrezent z gatunku nieco kłopotliwych - ale znalazłaś rozwiązanie 😁
OdpowiedzUsuń