Niedziela - Monte San Savino
W niedzielę zgodnie z planem Monte San Savino z pchlim targiem i udostępnioną XVI-wieczną cisterną. Na targu nic mnie nie uwiodło; owszem, były dwa piękne fajansowe talerze dekoracyjne (średnica 45 cm), ale po pierwsze nie odważyłabym się wieźć ich tak daleko, nawet samochodem, bez specjalnych skrzynek, a po drugie, cóż, tanie nie były, mogłabym nawet dodać: po trzecie kupowanie takich rzeczy jest (dla mnie) prawdziwą frajdą tylko wtedy, jeśli od razu widzę miejsce i kontekst, w jakim się znajdą w moim otoczeniu, a tego na razie zobaczyć bym nie mogła. Niemniej posnuć się wśród straganów, popatrzeć, podtykać, poobracać w palcach – dobrze spędzony czas. Już koło drugiej znaleźliśmy się w pobliżu S. Agostino – na schodkach sąsiadującego oratorium i na krawężnikach siedzieli ludzie i coś pałaszowali z papierowych zawiniątek i tacek, a na tablicy przed chiostro młoda osoba zawijała wiszący plakat tak, żeby nie było widać napisu. Hm, zaciekawiło mnie to, weszłam za nią na chiostro, ona mnie zresztą miło pozdrowiła, a w środku zobaczyłam pod jedną ze ścian rozstawiony stół, za nim ludzie w świetnych nastrojach, widać, że jedzenie się zaraz pojawi. Biesiadnicy mieli na plecach różne napisy – polizia municipale, Pro Loco Monte San Savino, Misericordia… Wyszedłszy zajrzałam do zwiniętego plakatu – ogłaszało się na nim Ristorante Monte San Savino. No tak, miasto oferowało mieszkańcom i gościom posiłek, stąd ten tłumek pałaszujący w stylu harcerskim, a teraz skończyli serwis i sami zasiedli do posiłku – policja, aktywiści, organizatorzy, sanitariusze, strażacy…, fajnie. Plakatu nie zdjęto, pewnie w porze kolacji serwis został wznowiony, ale nas już tam nie było.
Wyruszyliśmy na poszukiwanie cysterny, która miała się
znajdować w pobliżu (podziemiach) Palazzo Del Monte (siedziba władz gminy). Zaszliśmy
tam – na dziedzińcu i w ogrodach obywała się Fiera del Arte, czyli coś w
rodzaju fiesty sztuki, nigdzie nie widzieliśmy wejścia do zbiornika. Za to
natknęliśmy się na wejście do dawnych więzień – carceri (nigdy wcześniej na nie
nie trafiliśmy; w ten region przyjeżdżamy od 2004 roku, a do Monte San Savino od
2012). W niektórych celach widać było szczątkowe sgraffiti.
Wejście do cysterny było z zewnątrz – zbiornik znajduje się
pod ogrodami (a może to raczej na nim założono ogród?) i cały czas obsługuje
palazzo. Skonstruowany w XVI wieku w celu zintegrowania miejskich studni i tym
samym zapewniania ludności miasta stałego dostępu do dobrej jakości wody, jest
jednym z większych takich założeń w Toskanii. Woda była niesamowicie czysta, przezroczysta,
co chyba widać nawet na zdjęciach.
Później,
błądząc po uliczkach po których błądziliśmy już wielokrotnie, natknęliśmy się
na otwarty kościół, nigdy wcześniej niewidziany. I to właśnie najbardziej w
Italii uwielbiam – można jakieś miejsce odwiedzać wiele lat, znać, wydawałoby
się, każdy kamień, a jednak zawsze znajdzie się coś nowego… Kościół – Chiesa di Sant'Anna – nie jest opisany, żadnej tabliczki na
zewnątrz, nawet wezwania, żadnej daty także w środku. Jakąś wskazówką jest
informacja o renowacji fresków. Freski w niszach, na dwóch przeciwległych
ścianach – Ofiarowanie Marii w świątyni
i Zaślubiny Marii (ściślej – mowa o
renowacji tylko Zaślubin, ale
ewidentnie oba zostały odnowione), autorstwa Ulisse Ciocchi (zapisywany też:
Giocchi, 1560-1570–1631; na informacji w kościele data śmierci… 1613[!]), co
poniekąd datuje kościół, bo wydaje się, że freski zostały zamówione do tego kościoła.
Owszem zdarza się, że przenosi się także i freski, ale nie sądzę, żeby w tak
małym kościółku ktoś sobie zadawał trud i koszty. Ponadto koszt odnowienia fresków
– 11 160 Euro, jak skrupulatnie informuje tabliczka – poniosły „Consorelle
di Saint’Anna”, „dzięki umiejętnemu zarządzaniu rocznymi darowiznami”
(tłumaczenie moje :-). Co więcej, świadczy
to też o tym, że „Consorelle” (współsiostry) nadal istnieją, z pewnością jest
to świecka sodalicja, i nieprzerwanie od XVI wieku są w posiadaniu tego kościółka.. Z Ulisse Ciocchi już się zetknęłam. Jak podaje Treccani
współpracował z Bernardino Poccettim między innymi przy freskach w Certosa di
Galluzzo (nie pamiętam, w Galluzzo byłam raz i byłam zafiksowana na Pontorma) i
w Santo Spirito we Florencji – to dokładnie pamiętam, tzw. mały refektarz,
który odkryłam dopiero niedawno, pewnie wcześniej nie był dostępny. Jego nazwisko
pojawiało się też bardzo lokalnie, przy okazji roku Vasariego (2011), a ja
widziałam jeszcze jeden jego obraz, w zawsze zamkniętym San Giovanni w Monte
San Sawino. San Giovanni stoi tuż obok San Agostino, wejście do niego jest od
krużganka tegoż San Agostino, właściwie to pełnił rolę baptysterium (San
Giovanni), teraz nieużywany, ale nie zdesakralizowany. Kiedyś zapytaliśmy kręcącego
się po kościele i krużganku pana, czy można by wejść też do Sn Giovanni, a on
po prostu otworzył drzwi i wpuścił nas do środka. Pokazywał nam retabulum
malowane, według niego, przez Vasariego – nie dość, że małe, to jeszcze ciemne,
nic nie było widać, ale nieważne, ważne że miejscowa tradycja przypisuje to
Vasariemu. Wśród wielu sprzętów (wnętrze robiło wrażenie zagraconego) wisiały
dwa obrazy – Orazio Porta i właśnie Ulisse Giocchi – Męczeństwo św. Sebastiana,
obraz na desce, nie fresk. Było ciemno, obraz też ciemny (ze starości i
nieczyszczenia), mimo to zrobiłam zdjęcie i zapamiętałam jako całkiem dobry,
chyba lepszy niż te freski.
W
kościele zwróciłam uwagę jeszcze na tablicę wiszącą po lewej na wysokości prezbiterium,
Gruby karton, oprawiony w drewnianą ramę: Elenco, czyli lista sióstr
(Consorelli della Compagna…), z wypisanymi ręcznie, starannie, piórem
nazwiskami członkiń stowarzyszenia w porządku alfabetycznym, z pozostawianym
miejscem na uzupełnienia, gdyby kompania się powiększała. Nie jest to niczym
zabezpieczone, ani szkłem, ani pleksi, ot, goły karton… Lista nie jest
datowana.
RESTORATION OF THE FRESCO SANT'ANNA The painting after
restoration The main painting. The
affrese A ra the "Marriage of the Virgin". The painting was
made by ULISSE CCHI (Monte S. Savino / Arezzo 1570-1613) known as the Hunchback
due to its marked deformity. Il Ciocchi was active in his own country and
in the Arezzo area, in Florence he collaborated with Poccetti, of whom he had
been a pupil, in the decoration of the Certosa del Galluzzo, in S.Spirito and
in the facade of S. Maria Novella. The biography written by Mannini now
clearly configures the artistic personality of this painter from Arezzo, present
in many Florentine and Tuscan enterprises, with his own pious and imaginative
"manner", where the borrowed from Flemish branded painting and print
inventions. The restoration, which cost € 11,160, was carried out thanks
to the work of the Sisters of Sant'Anna, who intelligently manage the annual
offerings of all members. Special thanks to the Zanni construction
company for their collaboration.
Komentarze
Prześlij komentarz