Castellina in Chianti / poniedziałek

Pojechałam tam skuszona postem na FB Fondazione Musei Sienesi.



Castellina okaząła się być „stolicą” Chianti Classico, tak jak Montepulciano jest dla Nobile, a Montalcino dla Brunello. Miasto (miasteczko?) jest więc pełne turystów degustujących, do degustacji pojadających, dźwigających całe kartony wina, wszystko wśród niezliczonej rzeszy kogutów, mniejszych, większych i całkiem dużych, bo wizerunek tego ptaka jest jakby herbem tegoż wina. Posnuliśmy się trochę i my, tyle że bez degustacji i zakupów – już nie z nami te numery!







Wystawą byłam, szczerze mówiąc, zawiedziona. Omiótłszy ją wzrokiem i szybkim krokiem skonstatowałam, że to stała ekspozycja, a zapowiadali przecież czasową. Zeszłam więc na dół i zapytałam dziewczynę sprzedającą bilety tudzież obsługującą mały sklepik informacyjny – gdzie wystawa „Signori etruschi…”, trochę trwało zanim się doga gadałyśmy – okazało się, że tej wystawy już nie ma, ale jest, bo wszystko zostało włączone do stałej (a pewnie przedtem z niej wyłączone, żeby skomponować tę czasową…). Żeby się upewnić wskazałam na plakat, gdzie jak wół stoi: „al 9 gennaio 2022” / do 9 stycznia 2022 i zapytałam, co konkretnie zmieni się po 9 stycznia? Popatrzyła mi głęboko w oczy, westchnęła, może nawet się uśmiechnęła, ale była w maseczce, więc nie wiem na pewno, i powiedziała, że nic… No tak. Zawiedziona byłam nie tylko dlatego, że dałam się nabrać na wyjątkową, czasową wystawę – w końcu nigdy wcześniej nie byłam w Castellinie i pewnie wcześniej czy później i tak bym tu zawitała i odwiedziła muzeum – ale także tym, co mogłam zobaczyć. I nie chodzi tu o skromny zasób, będący drobnym ułamkiem tego, co „etruskiego” można zobaczyć w Orvieto, Cortonie, a przede wszystkim w Volterze (może by wyskoczyć do Volterry?). Bo czasem w muzeum jest np. pięć czy siedem obrazów (nazywają to Sala d’Arte raczej niż muzeum), a satysfakcja z dotarcia do nich wielka. Nie wiem, czego mi brakowało – ułożone to było po bożemu, dobrze opisane (dwujęzycznie) plus tablice informacyjne i filmy na monitorach, ale nie przemówiła do mnie ani całość, ani żaden z obiektów osobno. Bywa i tak.




Na koniec odwiedziliśmy jedno z miejsc, z którego pochodzą wystawione przedmioty – tomba etrusca, czyli miejsce pochówku. To spory kurhan z czterema wejściami prowadzącymi do kilku komór. Można wejść, w środku jest oczywiście pusto. Na szczycie kurhanu rosną trzy cyprysy, dwa strzeliste i jeden rosochaty – pięknie to wygląda, czego oczywiście nie udało mi się uchwycić, i pewnie nie tylko dlatego, że było pod słońce.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wakacje

Podwójne 500

Cortona