Uczta Bebette

czyli Trattoria Le Bindi. Bottega del cuoco (pracownia gotowania).

To takie miejsce, w którym nie wybiera się dań – gospodarze przygotowują menu i serwują po kolei. Koniecznie trzeba zarezerwować miejsce, bo jedzenie przygotowuje się z uwzględnieniem liczby gości. Kiedy byliśmy tam pierwszy raz Paolo zapytał, czy wiemy, na czym to polega? Trochę wiedzieliśmy, ale że wcześniej nie doświadczyliśmy, to miny mieliśmy niezbyt pewne, więc Paolo powiedział: to bardzo proste, ja podaję, wy jecie (it’s very simple, I serve – you eat). Idea takiej formuły to spotkanie przy jednym stole często przypadkowych ludzi-gości. Byliśmy tam kilka razy i siedzieliśmy przy stole oczywiście z Włochami, ale i Anglikami, Amerykanami, Kanadyjczykami, Holendrami, Australijczykami, Rosjanami, Szwajcarami, Francuzami… Bywało super, bywało poprawnie, ale nigdy nudno czy nieprzyjemnie. Niestety, już w zeszłym roku ze względu na COVID przy jednym stole siedzieć mogli tylko ci, którzy razem przyszli, w tym roku takoż. Szkoda, bo oprócz straty okazji poznania i pogadania z innymi, a bywało naprawdę bardzo wesoło!, dania serwowane w małych porcjach tracą na widowiskowości – o wiele piękniej prezentują się na dużych półmiskach i w dużych miskach niż na talerzach. Ponadto pojawienie się każdego nowego dania było zazwyczaj gromko komentowane…, tego niestety nie ma. Potrawy są nadal wspaniałe, starannie skomponowane, ładnie podane, a Paolo dokładnie wyjaśnia, co jest co (nie wszystko rozumiem, ale mniejsza o to!). Wiemy, że takie miejsca zostały mocno pokiereszowane przez pandemię, cieszmy się, ze Cristina i Paolo nadal funkcjonują. 

Kilka fotek, już bez kulinarnych komentarzy.























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wakacje

Podwójne 500

Cortona